sobota, 25 kwietnia 2015

Uszy

- Na przebijanie uszu, tak? – ruda pani zza lady powitała mnie uśmiechem i wskazała miejsce na kanapie – Usiądź sobie, za jakieś pięć minut kolega się tobą zajmie. – próbowałem umościć się w możliwie najbardziej nonszalancki sposób, udając, że nic mnie to nie rusza, a części ciała przebijam sobie tak często, że powoli zaczyna mnie to nudzić, ale nie wytrzymałem i skuliłem się w kącie kanapy, niepewnie obserwując pokrytych tatuażami pracowników studio.
Próbując nie myśleć o igłach, wbijających się w moje niewinne uszka, zająłem się przeglądaniem „Magazynu Małego Tatuażysty”, wyłożonego w liczbie kilku egzemplarzy na niewielkim stoliku. Lekturę przerwała mi czarnowłosa dziewczyna, która wyłoniła się z gabinetu, wydając z siebie przeciągły jęk. „Co te potwory ci zrobiły, nieszczęsna niewiasto?!” wykrzyknąłem w duchu, gotowy do ucieczki. „W sumie nic, o co sama się nie prosiłaś” uspokoiłem się, rozluźniając napięte ciało. Przyjrzałem się uważniej parze kolczyków na bladych policzkach, w miejscach, gdzie niektórzy ludzie mają rozkoszne dołeczki.  Wygląda na to, że zabieg był dość bolesny – dziewczyna wciąż cichutko pojękiwała i widocznie niezdolna do zamknięcia ust, rozchylała je niczym ryba dobierająca się do smakowitego kąska (smakowitego, rzecz jasna, w rybich standardach smakowitości). Sprawę z tego, że od dłuższej chwili nieświadomie naśladowałem jej minę, zdałem sobie dopiero, kiedy odwracając się od lady, spojrzała na mnie oburzona, gniewnie wytrzeszczając oczy. Czym niezamierzenie zwiększyła swoje podobieństwo do ryby, zmniejszając tym samym moje poczucie komfortu. Niezręczną ciszę przerwał brodaty pan w dziwnej czapce.
- No i jak, nie bolało tak bardzo, co? – uśmiechnął się, poklepując dziewczynę po ramieniu, a ta w odpowiedzi rozpaczliwie wybałuszyła oczy. Następnie zwrócił się w moją stronę – To co, bierzmy się do roboty! – huknął, na co pokiwałem głową i niechętnie zwlokłem się z kanapy.
– Jestem Alex – brodacz uścisnął moją dłoń, po czym poprowadził mnie do gabinetu. Po drodze zauważyłem tatuażystę, pracującego nad nowymi wzorami – koleś miał w uszach olbrzymie tunele. Wyobraziłem sobie, że ktoś je podpala i każe przez nie skakać tresowanym zwierzętom – z chwili zadumy zostałem wyrwany przez Alexa, który leciutko popchnął mnie w stronę drugiego pokoju. Tam trochę zrzedła mi mina – na samym środku ustawiono masywny fotel, którego nie powstydziłby się niejeden inkwizytor – brakowało jedynie rzemiennych pasów do krępowania kończyn poddawanych torturom nieszczęśników. Podejrzliwie przyglądałem się ścianom, szukając śladów rozbryzganej krwi. Alex wskazał na krzesło, zachęcając mnie, żebym usiadł, po czym krótko opisał mi przebieg zabiegu.
- Jakieś pytania? - uśmiechnął się zachęcająco.
- Właściwie to mam parę – umościłem się wygodniej na fotelu – Jak często macie klientów na przekłucia miejsc intymnych?
- Przynajmniej jednego tygodniowo – odpowiedział po  chwili zastanowienia - Za to coraz rzadziej przebijają sobie u nas brwi, całe szczęście… – westchnął Alex, zakładając nieprzyjemnie skrzypiące, lateksowe rękawiczki – To strasznie wieśniackie przekłucia.
- Ha, teraz tak pan mówi, ale jak wyjdę, to zaraz pan powie kolejnemu klientowi, że tylko frajerzy przebijają sobie uszy! – zaśmiałem się, ale szybko spoważniałem – Czy zdarzyło się, że ktoś u państwa zemdlał albo się rozpłakał podczas przekłuwania?
- Nie podczas przebijania uszu, ale z innymi miejscami różnie bywało – przyznał się, wzruszając ramionami. Nachyliłem się do niego i szepnąłem konspiracyjnie
- A czy ktoś u was… UMARŁ? – nastała krótka chwila ciszy.
- Tylko jedna osoba – uśmiechnął się i mrugnął do mnie.

Najwyraźniej potraktował moje pytanie jako żart. 

1 komentarz:

  1. albo Ty potraktowałeś jego odpowiedź jako żart :)

    OdpowiedzUsuń